Francja upada coraz bardziej i znowu pokazała to podczas otwarcia igrzysk. Chwalenie się rewolucją, która jest historią bestialskich mordów setek tysięcy ludzi i z niczym innym nieporównywalnego terroru, w wyniku której zniszczono dużą część kultury narodu nie jest pomysłem na autopromocję. Tak samo mogli by chwalić się rządem Vichy i kolaboracją z Niemcami w czasie drugiej wojny albo dużą ilością chorób wenerycznych. Określenie „francuska choroba” ma swoje historyczne źródła.

Pokazano też parodię ostatniej wieczerzy, typowo francuski pomysł w stylu rewolucji. Niedawno wpisano we Francji aborcję do konstytucji. Gratulujemy. To państwo, rządzone od rewolucji przez masonów, jest jednym wielkim stosem gówna. Kiedyś kilka razy byłem w Paryżu przesiadając się na lotniskach. Nie wychodziłem na miasto. To na pewno był mój ostatni kontakt z tą wielką kupą.

Nie oglądałem na szczęście ceremonii otwarcia ale relacje są dosyć dokładne i można się ustosunkować. Zresztą tego właśnie można było oczekiwać po rodakach markiza de Sade.

Należy oczekiwać że Paryż spotka wiele przykrych rzeczy w czasie tych igrzysk. Obrażanie Boga ma swoje konsekwencje nie tylko po śmierci.

Nie zamierzam oglądać tej imprezy.