Wiele osób mówi, i jest do tego głęboko przekonanych, że polityka jest nie dla nich, nie lubią rozmawiać o polityce, rozmowy takie powodują konflikty, więc twierdzą że „ich polityka nie interesuje”.
Jednocześnie ci sami ludzie lubią określać pewne opisy wydarzeń przedstawiane przez ludzi zainteresowanych polityką jako tzw. teorie spiskowe.
Rzeczywistość jest taka, że wszystko co się dzieje w polityce na świecie jest wyłącznie „teoriami spiskowymi”. Można się o tym zorientować szukając odpowiedzi we właściwych źródłach.
Pozyskanie informacji z telewizji czy z brukowców daje bardzo nikłe i wypaczone pojęcie o tym co dzieje się za kulisami wielkiej polityki. Te środki przekazu są bardziej narzędziem propagandy niż rzetelnej informacji o mechanizmach polityki.
Podstawą od której trzeba zacząć aby rozumieć mechanizmy to wiedza o stosunkach międzynarodowych i historii. Bez tej, obszernej i wymagającej czasu wiedzy, nie da się zrozumieć, interpretować i przewidywać biegu wydarzeń. To wymaga pogłębionej lektury podręczników, a osiągnąwszy tę wiedzę należy na bieżąco czytać czasopisma opinii i portale różnojęzyczne zajmujące się polityką.
Wspomniałem o stosunkach międzynarodowych. To właśnie one są nazywane teoriami spiskowymi. Dlatego że toczą się zawsze zakulisowo i często ujawnia się niewiele informacji na ich temat, nawet długo po fakcie.
Stosunki międzynarodowe to inaczej rywalizacja mocarstw i mniejszych państw o prymat, lepszą pozycję na mapie, w gospodarce itd., to ciągła walka o zwiększenie potęgi własnej i pomniejszenie potęgi sąsiadów i odleglejszych państw. Walka toczy się bezpardonowo, bezwzględnie, z uśmiechem i uściskami ręki wrogiego państwa. Brzmi jak teoria spiskowa?. Dokładnie.
Dobrze jest przeczytać jakiś większy podręcznik na ten temat.
Obserwując scenę polityczną w naszym kraju uderza wrażenie że wielu posłów i senatorów nie ma wiedzy o stosunkach międzynarodowych.
Każda władza państwowa ma święty obowiązek forsować dominację własnego kraju kosztem sąsiadów. Tak było od tysięcy lat i teraz nie jest inaczej. Były już teorie o tzw. końcu historii. Że nie ma już wrogów, nikt nie chce zabijać, nie trzeba utrzymywać armii, uczyć historii.
Te teorie okazały się stosunkowo szybko bajkami dla liberałów. Rzeczywistość ukazała się jako starotestamentowy paradygmat. Kiedyś konflikty między wspólnotami rozwiązywano dźgając się dzidami. Dzisiaj wojna informacyjna, naciski polityczne, szantaże finansowe i kolonializm gospodarczy są narzędziami dominacji. Czasem jednak, jak widzimy na przykładzie Rosji, kiedy polityka zawodzi, wraca wojna jako kontynuacja dyplomacji. Jeśli ktoś sądzi że nasze granice są nienaruszalne, zagwarantowane przez jakieś umowy albo inne państwa, to jest bardzo naiwny. Nic nie ulegało zmianom w Europie w ciągu ostatnich kilkuset lat bardziej niż granice państw.
Mamy więc tzw. reality check, czyli otrzeźwienie i powrót do rzeczywistości. Dobrze.
Teraz wiemy że Rosja i Niemcy są śmiertelnymi wrogami Polski.
Oba państwa zawarły układ o wzmacnianiu własnej gospodarki kosztem polskiej i innych państw Europy środkowej. Tak nakazuje im ich obowiązek. Nie ma sensu ich za to winić. My mamy robić to samo dla siebie. To istota stosunków międzynarodowych.
Miejsce na mapie w którym jest Polska warunkuje taką sytuację. Jaką Polska ma alternatywę?
Mając wiedzę o historii naszych doświadczeń z sąsiadami widać że przyjaźń i współpraca na równych warunkach z nimi nie wchodzi w grę. Jest z zasady utopijna.
Na szczęście mamy możliwość sojuszu strategicznego z USA, hegemonem świata. Ten sojusz ratuje nas przed wchłonięciem do rusko-niemieckiego matrixu. Ktoś mógłby powiedzieć że układ z USA może się szybko skończyć i nie będzie już tej protekcji. Tak, to może w przyszłości nastąpić. Można powiedzieć nawet, że na pewno nastąpi kiedyś.
Ale zanim do tego dojdzie, to nasze państwo może stać się siłą, która da sobie radę bez pomocy USA, bo uzyska tak dużą potęgę w ciągu najbliższych lat. To już się dzieje. Model koreański jest całkiem możliwy do powtórzenia.
Współpraca z Niemcami lub/i Rosją uzależnia Polskę, osłabia jej rozwój, zuboża społeczeństwo, naraża na niebezpieczeństwo nasze granice.
Nie ma alternatywy dla sojuszu z USA. Kto jest przeciwko temu, jest przeciwko Polsce.
W czasach wojny, jak teraz, dwie opcje polityki zagranicznej przedstawione powyżej nie są już tylko rozważaniami do dyskusji przy kawie ale są kwestią obrony lub zdrady kraju.