Mamy teraz czas liczenia głosów. Chodzi o to żeby zebrać 231 głosów w Sejmie żeby odesłać bezprawie do historii. Głosy PiS – 194, 18 posłów Konfederacji i około 20 posłów z obozu rządzącego. PSL wydaje się realnym źródłem tych głosów ale nie tylko. Są posłowie PO którzy nie chcą uczestniczyć w zbrodniach rządu i też chętnie przejdą na drugą stronę. Kwestia rozpadu PO po zmianie rządu wydaje się pewna, więc po co trzymać się tego tonącego okrętu?.

Można sobie wyobrazić co teraz dzieje się za kulisami w KO. Piekło. Ratuj się kto może.

Konfederacja uparcie nie chce wchodzić w układy z PiS, co jest dziecinną przekorą. Oni byli szykanowani przez PiS wcześniej ale teraz sytuacja jest inna i widać po wyborach samorządowych że Konfederacja nie uzyska lepszych sondaży kosztem PiS. Niszczenie państwa z miesiąca na miesiąc musi skłonić obie partie do współpracy w celu zakończenia tej farsy.

Tusk może doznać deja vu z czerwca 1992, kiedy zebrał Pawlaka, Wałęsę i kilku innych konfederatów żeby „policzyć głosy” i obalić rząd Jana Olszewskiego. Lista agentów SB i Rosji będących wówczas posłami, sporządzona przez Antoniego Macierewicza, objęła wszystkie partie w Sejmie oprócz Porozumienia Centrum braci Kaczyńskich. Wśród nich nie było agentów. Przewrót Tuska i agentów z czerwca 1992 nazwano „Lewym czerwcowym”. Teraz będziemy mieli „Prawy lipcowy”. To będzie piękna zemsta za dwa zamachy stanu jakich dokonał Tusk w swojej karierze. Te listy agentów, te partie z agentami w 1992 roku wydają się odległą, zamierzchłą przeszłością. Nic podobnego. Zmieniły się tylko nazwiska, choć nie zawsze(nadal mamy Cimoszewiczów i Millerów) a agentów ruskich nadal pełno. Dołączyli do nich niemieccy koledzy.